Śpiewany różaniec.

Przyznam się, że lubię modlić się na różańcu śpiewając. Często łączę modlitwę różańcową mówioną ze śpiewaną. Łatwiej mi wówczas skoncentrować się na intencjach modlitwy, duchowo łączyć się razem z Maryją z Jej Synem, rozważać tajemnice z Jego życia, uwielbiać, prosić, dziękować, … jednym słowem, mam mniej rozproszeń. Nie ma niebezpieczeństwa, że będę modlić się szybko, bezmyślnie … przecież trudno jest śpiewać bezmyślnie:) Wy też tak się modlicie? Spróbujcie!

No tak, ja was zachęcam, a właśnie mi przyszła myśl, że wy już od dawna potraficie się tak modlić,  a ja się tu „wymądrzam”. No cóż, ja jednak po prostu czuję w sobie entuzjazm i chcę się dzielić tym, co czuję. Może to będzie komuś potrzebne? Może to moja wdzięczność za wszystkie osoby, które do mnie „przemówiły” i „trafiły” w moje serce, i to akurat w momencie, w którym tego potrzebowałam? Były to osoby zarówno z mojego otoczenia, jak i internetu, czy też „przypadkowo” spotkane. I nie tylko osoby, a to natchnęłam się na jakąś literaturę, a to na jakiś artykuł, który akurat okazał się dla mnie ważny. Przypadki? Teraz już wiem, że to nie przypadki. Wiem, że Pan Bóg działa i dociera do nas różnymi sposobami. W ważnym, z pewnych względów, okresie mojego życia, „trafiłam” na ks. Teodora i jego kanał „Teobańkologia”. Jest pewne nagranie bliskie mojemu sercu. Moja „przyjaźń” ze śpiewaną modlitwą różańcową zaczęła się właśnie od tego nagrania: Śpiewany różaniec. Litania do Matki Boga i ludzi. 

To były moje początki modlenia się na różańcu. Bardzo często dołączałam na YT do prowadzonych przez ks. Teodora modlitw różańcowych. Pamiętam, jak podsyłałam linki do znajomych. Dzisiaj, ze zdziwieniem, ale i radością, stwierdzam, że bardzo wielu z nich też się w ten sposób modli. A swoją drogą, z tymi moimi znajomymi (większość z centralnej Polski, gdzie mieszkałam przez dłuższą cześć życia) to „dziwna sprawa”. Dużo nas kiedyś łączyło, różne aktywności szkolne, pozaszkolne, zawodowe, pozazawodowe, ale większość z nich była daleko od Kościoła. Natomiast dzisiaj okazuje się, że większość z nich jest  z powrotem w Kościele, i tego nie ukrywają. Doświadczyli działania Pana Boga  w swoim życiu i z prawdziwą wiarą robią wszystko, by żyć dla Boga i z Bogiem. Ja też jestem tego przykładem. Czyż to nie zadziwiające, że w czasie, gdy docierają do nas informacje o „odchodzeniu od Kościoła” obserwuję coś odwrotnego?

Wracając do śpiewu, pamiętam z dzieciństwa, że zainteresowało mnie kiedyś to, że w kościołach się śpiewa. Z perspektywy lat mojego życia, uśmiecham się wspominając ten fakt… ileż to pytań zadajemy będąc dziećmi …. i często pamiętamy odpowiedzi (chyba, ze nikt nie chce nam na nie odpowiedzieć i odgania nas z tego powodu … wówczas milkniemy i nie zadajemy już „tysiąca” pytań, nie zaspokajamy swojej naturalnej dziecięcej ciekawości …jakie są tego konsekwencje … sami wiecie). Zapewne znacie powiedzenie „Ten kto śpiewa, dwa razy się modli” powtarzanym za Świętym Augustynem. W „Wyznaniach” (13 ksiąg napisanych pomiędzy 397 a 401 r., należących do światowej klasyki literatury duchowej) pisał: „Coraz bardziej skłaniam się do pochwalenia tego obyczaju, że śpiewa się w kościele, aby poprzez przyjemności uszu mogła słabsza dusza wznosić się do stanu pobożności”. To cudowne, że śpiewem, muzyką, tańcem możemy wyrażać swoje uczucia i emocje oraz doznawać całej gamy przebogatych doznań i uniesień. A na dodatek jest to język międzynarodowy. Pamiętam, jak z grupą młodych ludzi wyjechałam pierwszy raz do Włoch. Siedzieliśmy przy kolacji; przy jednych stołach Polacy, przy innych Włosi. Niby razem, ale tak naprawdę oddzielnie. Wtem, po posiłku rozległ się śpiew Włochów, jedna pieśń za drugą, bardzo piękne, o różnym nastroju. Zaskoczyło nas, że wszyscy Włosi, nasi koledzy i koleżanki, młodzi i starsi śpiewali! Byliśmy pod wrażeniem. Wtem ucichli i wszyscy spojrzeli na Polaków. W pierwszej chwili konsternacja, „ilu z nas potrafi śpiewać? Co możemy zaśpiewać? Na szczęście ujawniły się wśród nas osoby „rozśpiewane”, reszta nieśmiało się „podłączyła” i jakoś poszło. A za chwilę wzmocnili nas Włosi dołączając się do naszego śpiewu, okazali się bardzo muzykalni, rozśpiewani, pełni życzliwości i pozytywnej energii. Dla nas, młodych wówczas ludzi, było to znaczące przeżycie, które zmieniło nas. Na kolejne nasze wyjazdy byliśmy już przygotowani na „porozumiewanie się z obcokrajowcami śpiewem”. Co nie zmienia faktu, że moje traumatyczne przeżycia z lekcji śpiewu w podstawówce (śpiewanie przed całą klasą na ocenę, uśmieszki kolegów i koleżanek, porównywanie się z pięknie śpiewającymi koleżankami) pozostawiły ślad niemalże na całe życie. Do dziś nie odważam się śpiewać solo, chyba, że w domu.

Jak słuchałam ponownie nagrania przygotowując ten felieton, to po odsłuchaniu fragmentu, w którym ks. Teodor odwołał się do jednego z tekstów bł. Anieli z Foligno, w którym opisywała swoją ekstazę i powiedział „Prośmy Boga o wszystko co nas prowadzi do Nieba”, „przyszły mi do głowy” pewne myśli. Otóż, dlaczego nie możemy jeszcze tu na ziemi, podejrzeć jak tam jest, a może właśnie ma być to niespodzianka? Owszem, lubimy niespodzianki, o ile są przyjemne, ale pamiętam też, że jako dziecko już na kilka dni przed Wigilią lubiłam przeszukiwać dom szukając ukrytych prezentów i sprawdzać co tam jest. I jeśli prezent był „trafiony”, to nie zmniejszało to mojej radości i nadal cieszyłam się i czekałam na chwilę, gdy będę mogła go rozpakować w świetle choinkowych świateł. Pomyślałam sobie, szkoda, że Niebo nie jest taką niespodzianką, którą wcześniej można byłoby zobaczyć. I zaraz „usłyszałam”: „czyż mało dostajesz w życiu prezentów ode mnie? Tak, dostałam i wciąż dostaję bardzo dużo. Dziękuję! Wiem, że Jesteś i czuwasz!

Ks. Teodor: „Maryjo dziękuję Ci za ten różaniec, a teraz chcemy w pięknej Litanii do Matki Boga i ludzi  pomodlić się w tych wszystkich intencjach, które były zapisane, które w retransmisji będą zapisane może nawet za wiele lat. […] Myślę, że przy śpiewie Wojtka i Ani, przy grze Darka … będziemy mogli się poczuć przez chwilę jak w przedsionku Nieba … pomyślcie o naszych zmarłych, przedstawcie ich Bogu w tej modlitwie. Boże, daj nam wznieść dusze do Ciebie i modlić się z głębi serc. Duchu Święty działaj! Maryjo działaj!”

Matko, która nas znasz,
z dziećmi Twymi bądź,
Na drogach nam nadzieją świeć,
z Synem Twym z nami idź.

                            JSP