Idźcie w Pokoju Chrystusa

Wysłuchałam rekolekcji na temat Eucharystii o. Zbigniewa Ptaka OSPPE, które są nagrane na kanale Teobańkologia ks. Teodora Sawielewicza. Słuchając  o. Zbigniewa nie sposób nie podzielać jego zachwytu i fascynacji nad bogactwem i głębią znaków, gestów, modlitw i wydarzeń składających się na Mszę Świętą. To niezwykle wartościowe dla mnie rekolekcje. W trakcie słuchania, przypominały mi się inne rekolekcje, które wysłuchałam jakiś czas temu oraz wiedza z książek. Wszystko zaczęło „grać” w moich myślach, łączyć się, uzupełniać, ale też przeplatać się z przeżyciami z mojego uczestnictwa we Mszy Świętej, ze wspomnieniami z własnego życia, a także z rozmów z innymi ludźmi.

Zacznę od ostatniego odcinka rekolekcji o. Zbigniewa, który wywołał duże poruszenie w mym sercu i wiele myśli. Dotyczył ostatniej części każdej Mszy świętej, którą jest Rozesłanie.

Bóg błogosławi przez Kapłana każdego z nas i w tym momencie słyszymy słowa

„Idźcie w pokoju Chrystusa”.

 

W starej Mszy Świętej łacińskiej to sformułowanie brzmiało

 „ITE MISSA EST”,

„Idźcie Msza Jest”, czyli Idźcie, Msza nadal trwa.

O. Z. Ptak: W tym zdaniu, wypowiadanym współcześnie, bardzo ważne jest słowo IDŹCIE. Co ono oznacza? Otóż, w tym momencie kończy się Msza sakramentalna, ale rozpoczyna się „msza mojego życia”. Na czym ona polega? Otóż ja, jako uczestnik mszy świętej zostałem wyposażony w Boga tak bardzo, że po ludzku już bardziej nie można … po przyjęciu Komunii Świętej zostałem wyposażony w Boga, by wejść w codzienność i tam gdzie jestem tą Miłość, którą otrzymałem wnosić. Jak? Prosto, … np. zmywam garnki i wewnętrznie w tę czynność wkładam swoją miłość … „Panie Boże, to co otrzymałam we Mszy świętej chcę teraz włożyć w tę czynność”. Cokolwiek, spotkanie, rozmowa … we wszystko mam wszczepiać tę Miłość, którą otrzymałem na Mszy Św. I w ten sposób, te codzienne proste czynności stają się uwielbieniem Pana Boga. A co to jest uwielbienie Pana Boga? To jest Liturgia. Czyli przychodzę na Mszę Świętą, uczestniczę w Liturgii … i dbam o to, by ona nadal trwała. Tam, gdzie wkładam tę Miłość rozgrywa się Liturgia.

Bóg jest niezwykły w tym obdarzaniu nas swoimi pomysłami. Zrobił rzecz tak niepojętą, że wieczności będzie mało, by zgłębić to, co dzieje się podczas Mszy Świętej. A jednocześnie wyposażył człowieka w to, co jest istotą Mszy Świętej, i chce bym przedłużał tę Mszę w swoją codzienność.

Przypominają mi się słowa z homilii w „moim” kościele … jeśli wychodzisz z Eucharystii i nic nie zmienia się w twoim działaniu, to znaczy, że nie jesteś świadomy, że właśnie wyszedłeś z Bogiem, którego przed chwilą przyjąłeś do siebie … i masz go przez siebie dawać innym ludziom. Po tym poznasz chrześcijanina, że gdziekolwiek idzie, niesie Pokój. Pamiętam jak wówczas wyszłam z kościoła, i spotkałam znajomych, którzy zaczęli mi opowiadać z przejęciem jakąś bulwersującą ich sprawę. Byli pełni oburzenia i gniewu. Rozumiałam ich, że mieli prawo być wzburzeni, bo to ich dotykało, ich bolało. Potrzebowali o tym opowiedzieć, podzielić się tym, co przeżywali, … a ja słuchając ich … zastanawiałam się, co to oznacza w tej sytuacji, w moim przypadku „przyjęłaś Komunię Świętą przed chwilą, masz w sobie Jezusa, … co mam powiedzieć, jak zareagować, … Boże działaj zatem, … ja nie wiem, … trochę ich rozumiem, ale też sytuacja nie dotyczy mojej osoby, nie wywołuje więc takich emocji … milczę, … ale oni oczekują potwierdzenia, przyjęcia tych emocji … co mam powiedzieć , jak zareagować? … nic … więc milczę i lekko potakuję głową. Rozstajemy się i każdy idzie w swoją stronę? Czy to jest niesienie Pokoju Chrystusowego? Co miałam zrobić, co powiedzieć … nie wiem.

Ale wkrótce dostałam lekcję. Nie zapomnę tego zdarzenia. Przed Świętami Bożego Narodzenia … przed dużym marketem odpinam wózek na zakupy … prawie w każdym są reklamówki, … biorę je do ręki i rozglądam się za jakimś pojemnikiem … nie ma … więc wrzucam do następnego koszyka i nagle … słyszę pełen pretensji męski głos … ma pretensje, że wrzucam gazetki do następnego koszyka … „zagotowało” się we mnie, … a gdzie je mam wyrzucić, przecież nigdzie nie ma w pobliżu kosza, … chyba lepiej, że każdy przekłada z koszyka do koszyka, a nie rzuca na jezdnię … ale zanim otworzyłam usta, usłyszałam wewnętrzny głos „masz w sobie Jezusa, …. wprowadzaj Pokój … przekazuj Jego miłość ” … zatkało mnie, nie mogłam wypowiedzieć słowa … ja, z temperamentem, emocjonalna, z gotowością do natychmiastowej reakcji … stoję i patrzę na mężczyznę „w sile wieku”, w kurtce służb ochraniarskich, … nadal jest zdenerwowany i zbiera ulotki i gazetki z wózków, … spostrzegam, że przyjechał z całym sznurem wózków zebranych w sklepie, a teraz porządkuje … nadal stoję, a on nadal „wyżywa” się na mnie słownie … dlaczego milczę?, dlaczego na to pozwalam? Nie poznaję siebie. … ale czuję, że jestem przez jakąś „Siłę”, czuję że „Bożą” kierowana … nagle czuję do tego człowieka jakieś ciepło, bez zastanowienia podchodzę do niego i delikatnie głaszczę go po ramieniu mówiąc „spokojnie, … pomogę panu”. Reakcja była niesamowita … rozczulił się, łzy stanęły mu w oczach … i opowiedział swoją historię, która w zupełności tłumaczy jego zdenerwowanie … zatrudnił się na pół etatu, jako ochroniarz, by mieć z czego żyć … a kierownictwo marketu kazało mu dodatkowo pchać te ciężkie wózki i zbierać te gazetki … ma zdiagnozowanego raka nerki z przerzutami … zostało mu niewiele czasu, ledwo chodzi … a córka z zięciem dopytują się na jaką sumę jest ubezpieczony … . Po dłuższej rozmowie rozstaliśmy się, jak najlepsi przyjaciele … złożył mi przepiękne życzenia i ja jemu. Na odchodnym powiedział, że w markecie są przepyszne mandarynki po obniżonej cenie :-). Uśmiech na jego twarzy i mojej były najlepszą nagrodą za dzielenie się miłością Chrystusa z bliźnimi. A tak, na marginesie, to że ktoś wygląda na „w sile wieku” nie oznacza, że rzeczywiście jest zdrowy i silny i można od niego wymagać to, co od zdrowego człowieka. Nie trudno się domyślać, jak się czułam tego dnia, a jak bym się czuła, i ten człowiek, gdybym „odpowiedziała mu” pod wpływem swojego wzburzenia, urażona takim niesprawiedliwym „atakiem”. To był piękny dzień w moim życiu.

To była bardzo ważna lekcja, i „akurat” niedługo po tym, jak po wyjściu z kościoła zastanawiałam się nad słowami kapłana, jakie wypowiedział w homilii, byśmy Jezusa, którego przyjęliśmy w Komunii Świętej nieśli do bliźnich, tych najbliższych i tych spotykanych na swej drodze.

Msza nie jest skończona … trwa.

JSP